Autentyczność jest bezcenna. Oryginalności nie ma.

poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Is true love really blind?

Zdecydowanie tak. Jak inaczej mogłabym wytłumaczyć miłość do najbardziej nietwarzowych kolorów świata? Wszakże obiektem mych ostatnich westchnień są wszelakie beże, odcienie łososiowe i przepaskudny khaki. W przypływie tych miłosnych uiesień, pozbawiona trzeźwości umysłu, nie wiem, co uczynić bohaterem dzisiejszego posta, więc zdecydowałam postawić na nieskromność. Prezentuję, bowiem przepiękną sukienkę, która w aurze szlachetności onieśmiela zwiewnym fasonem, a której została przydzielona robocza nazwa „sukienka o obrzydliwym kolorze”. Towarzyszy jej zakup numer jeden ostatnich miesięcy, czyli drewniaki, których sama już nazwa implikuje masywność, a które jednak w magiczny sposób zachowują odrobinę delikatności. Dopełnienie stanowi kopertówka, która uzupełniła moją domową kolekcję dzieł sztuki. Jeszcze biżuteria rodowa, którą podstępem wydobyłam z rodzinnych sejfów i już jestem całkiem śliczna i urocza. Nadmiar samozachwytu ponoć szkodzi, więc teraz oddaję głos Wam, dając Wam jednocześnie szansę sprowadzenia mnie na ziemię :)


Absolutely it is. How else could I explain my love for such unflattering colors like nude or khaki? And I admit, they’re my new obsession. Because I can’t decide which element of my outfit should be highlighted I just can say unabashedly that I’m wearing the beautiful dress - ethereal and classy, perfect khaki clogs - massive but feminine and amazing floral clutch which can be my private work of art. I shouldn’t forget family vintage jewellery that I’ve cannily stolen. Now you can be more critical than me and express your opinion on it :)











dress – H&M
clogs – Zara
clutch – Aldo
key pendant- my wardrobe
earring, rings – family vintage