Autentyczność jest bezcenna. Oryginalności nie ma.

poniedziałek, 11 października 2010

The Wolf in Sheep's Clothing







Dziś ja w odcieniu karmelowym, który przez jakieś nieporozumienia językowo - fonetyczne nazywany jest również camelowym. Dziwią mnie nie tyle te nieporozumienia, co fakt, że kolor ten został okrzyknięty gorącym trendem sezonu. Z tego co pamiętam został nim okrzyknięty ubiegłorocznej jesieni, W marcu pisałam o nim, jako o hicie mijającego już sezonu jesiennego - zimowego. Kończąc się wymądrzać, powiem, że kolor niezmiennie mi się podoba bardzo. Dowodem tego ulubienia są spodnie, które eksploatuję bez zmiłowania od początku wakacji, ale nie miały porządnego występu na blogu oraz kożuch, o którym wcale nie marzyłam, ale który zobaczyłam w dziecięcej Zarze, w rozsądnej cenie oraz we wspaniałym asymetrycznym fasonie i mieć musiałam. Niech nie zmyli Was krótki rękaw, który zwykle bywa rozwiązaniem przyjemnym estetycznie, ale niezwykle niepraktycznym. Kożuch ten jest okryciem inteligentnym, ponieważ do rękawa doszyty jest długi ściągacz, który akurat dziś schowałam. Nie myślcie też, że pod spodem mam zwykły podkoszulek - to najbardziej elegancki zwykły podkoszulek jaki miałam!


Today the look is dominated by the camel colour. I'm a bit astonished that this colour is this season's hottest trend, because I remember that it was also the coulour of last year's Fall (remember the Max Mara's coats collection?). However I still love it. I'm wearing my favourite pants with the sheepskin coat that I bought for a very good price at Zara Kids. It's perfect!









sheepskin coat - Zara Kids
pants, t-shirt - Zara
wedges - Bershka
bag - H&M
belt - vintage (mom's old)
scarf - no name


niedziela, 3 października 2010

Season of the Witch

Nie lubię jesieni. Moja garderoba też nie. Nie umiemy się wtedy zupełnie odnaleźć i przestawienie się na tryb "zimno" sprawia nam ogrome kłopoty. Zdecydowanie wolę jednoznaczne atmosferycznie pory roku. Dlatego pierwszy jesienny post  pojawia się u mnie ze znaczynym opóźnieniem. Z efektu jestem jednak bardzo zadowolona. Wszystko, co mam na sobie to nowości w mojej szafie. Sznurowanych botków szukałam bardzo długo, bo mimo że jest ich wszędzie pełno, żadne mi się nie podobały. Dyskwalifikował je zwykle brak platformy z przodu albo obcas. Te spałniają wszystkie warunki, oprócz tego kolor jest idealny, koturna drewaniana, a i nawet kożuszek bonusowo się pojawia. Leginsy to już inna histora. Mam do nich słabość i tyle. Torebkę też bardzo lubię.

I'm not a Fall person. In fact, I hate this season because me and my wardrobe cannot adapt ourselves to the new climate conditions. So I'm a bit late with the first Fall outfit on my blog. However I'm happy with the results. I've been looking for these wedges for a long time, because even if there are plenty of laced boots everywhere, I haven't liked any of them. Finally, I found the perfect pair. They have everything I've wanted: wooden wedges, platforms, perfect color and a sheepskin. The woolen leggings are my love from the first sight. The bag is cool as well :)











shirt, leggings, bag - H&M
wedges - Bershka