Autentyczność jest bezcenna. Oryginalności nie ma.

poniedziałek, 20 grudnia 2010

The Hunt for Red October

Szaleństwo! Jeszcze nie tak dawno cętki w moim wydaniu można by uznać za zjawisko mocno abstrakcyjne. A jednak. W dodatku mam przypuszczenia, że nie jest to ostatni raz. Zwykle unikałam dosłowności tego wzoru, ale ostatnio padłam ofiarą zwierzęcych motywów, czego przykładem jest ta koszula. Te dewiacje równoważy jednak marynarka jako bardziej przewidywalny element mojego stroju - idealny fason, piękny kolor, szlachetny materiał, bezbłędny krój. Jeśli dodamy do tego leginsy z materiału imitującego zamsz, jestem najszczęśliwszym gatunkiem egzystującym na ziemi. Dziki szał.
If few months ago someone had told me that I would be an animal pattern lover I would have said that he lost his mind. Now my shirt is the best proof that I'm a leopard print victim. To compensate that deviation I'm wearing the burgund blazer, what with me is easier to predict as it has perfect shape, beautiful deep colour and amazing fabric. When we put it together with that suede-like leggings I'm the most satisfied human being in the World. Wild sensations :)


blazer - H&M
shirt - H&M
leggings - Stradivarius
boots - Zara
bag - vintage

sobota, 11 grudnia 2010

If you're goin' to San Francisco

Dzięki takim swetrom ilość odzieży zimowej wzrasta dwukrotnie (przyjmując oczywiście, że ilość odzieży zimowej i letniej jest taka sama, w przeciwnym wypadku proporcja będzie nieco inna). W dodatku wszystko nabiera luzu. Kolorystycznie też lubię, a resztę znacie.
Thank to that kind of sweaters your winter stuff is growing twice. In this case it becames also more casual. Love these "rotten" colors. 





Sweater - H&M
Dress - H&M
scarf - no name
belt - vintage
boots - Bershka
hat, bag - Zara Kids


niedziela, 28 listopada 2010

Moon River

Poszukiwania czerwonego elementu garderoby nie należały do najłatwiejszych. Nazwałabym je nawet desperackimi, gdyż w pewnym momencie gotowa byłam kupić cokolwiek, niezależnie od tego jakie by to cokolwiek było, pod warunkiem, że będzie czerwone. Los okazał się jednak łaskawy i znalazłam coś, co nie tylko jest czerwone, ale w dodatku podoba mi się szalenie. Na razie w towarzystwie stonowanych kolorów, jednak ostrzegam, że to nie koniec, bo moim marzeniem jest total red look i nie zawaham się go spełnić. Dzisiaj rekompensuje sobie ten niedosyt poprzez pelerynę, którą też uwielbiam.

I've been looking for a red piece for ages. I was even desperated enough to buy no matter what but in red. Happily, I found the perfect one - the red skirt. Today I'm wearing it with the sober colours but I have to warn you that my biggest dream is a total red look and I won't hesistate to do it. However for now I recompense it by wearing the cape which I love as well.









skirt, cape, boots - Zara
shirt - vinatge

poniedziałek, 15 listopada 2010

Strawberry Fields

Etap boho trwa. Nie podejrzewałam się o takie skłonności, jednak okazuje się, że kiedy folkowe zapędy utrzymuję w ryzach eliminując elementy autentycznie niechlujne na rzecz zamierzenie niechlujnych, zaspokojone są moje wszelkie potrzeby estetyczne. Dokładnie tak samo, jak zaspokoiła te potrzeby poniższa sukienka już w momencie, kiedy ją po raz pierwszy zobaczyłam. Byłam przekonana, że stanie się ona obiektem pożądania milionów kobiet, tymczasem okazało się, że czekała na mnie parę miesięcy, a ja nie widziałam jej na nikim innym. Widocznie tylko mnie się podoba :) Szczerze mnie to dziwi, biorąc pod uwagę utrzymane w klimacie lat 70tych granatowo - musztardowe połącznie, wzór na spódnicy oraz surowo zapinaną górę. Bordowe rajstopy były dla mnie oczywistym dopełnieniem całości. 


Recently, Im really into boho chic - not too sloppy, not too elegant - just me :) The dress I'm wearing, it's one of my favourite fall pieces. Love it for a 70s spirit expressed by mustard, printed bottom and nattily buttoned top. I couldn't match it with anything else than burgund tights.









dress - Zara
shoes - Bershka
bag, hat - Zara Kids
tights - Calzedonia



niedziela, 7 listopada 2010

On the Road

Spódnica jest absolutnie obłędna. Abstrahując od idealnej długości, uszyta jest z fantastycznego materiału emanującego szlachetną zwiewnością. Rozpinany sweter, założony na potrzeby dzisiejszego zestawu tył na przód, uwiódł mnie pięknym kolorem i wyjątkowym splotem. Szczęśliwą posiadaczką kapelusza i torebki uczyniła mnie już nie pierwszy raz Zara Kids. Posiadanie takich cudowności zobowiązuje, dlatego niniejszym przedstawiam Wam dzisiejszy zestaw :)


The dress I'm wearing today is absolutely amazing! Except the perfect length, I love its delicate and noble fabric which gives a touch of luxury to the outfit. I matched it with a knitted cardigan, which I'm wearing this time back to front to add some casual feeling. Thank to Zara Kids I' m a happy owner of the hat and the bag. Below you can see all these things together :)











dress, cardigan - Zara
hat, bag - Zara Kids
boots - Bershka

poniedziałek, 11 października 2010

The Wolf in Sheep's Clothing







Dziś ja w odcieniu karmelowym, który przez jakieś nieporozumienia językowo - fonetyczne nazywany jest również camelowym. Dziwią mnie nie tyle te nieporozumienia, co fakt, że kolor ten został okrzyknięty gorącym trendem sezonu. Z tego co pamiętam został nim okrzyknięty ubiegłorocznej jesieni, W marcu pisałam o nim, jako o hicie mijającego już sezonu jesiennego - zimowego. Kończąc się wymądrzać, powiem, że kolor niezmiennie mi się podoba bardzo. Dowodem tego ulubienia są spodnie, które eksploatuję bez zmiłowania od początku wakacji, ale nie miały porządnego występu na blogu oraz kożuch, o którym wcale nie marzyłam, ale który zobaczyłam w dziecięcej Zarze, w rozsądnej cenie oraz we wspaniałym asymetrycznym fasonie i mieć musiałam. Niech nie zmyli Was krótki rękaw, który zwykle bywa rozwiązaniem przyjemnym estetycznie, ale niezwykle niepraktycznym. Kożuch ten jest okryciem inteligentnym, ponieważ do rękawa doszyty jest długi ściągacz, który akurat dziś schowałam. Nie myślcie też, że pod spodem mam zwykły podkoszulek - to najbardziej elegancki zwykły podkoszulek jaki miałam!


Today the look is dominated by the camel colour. I'm a bit astonished that this colour is this season's hottest trend, because I remember that it was also the coulour of last year's Fall (remember the Max Mara's coats collection?). However I still love it. I'm wearing my favourite pants with the sheepskin coat that I bought for a very good price at Zara Kids. It's perfect!









sheepskin coat - Zara Kids
pants, t-shirt - Zara
wedges - Bershka
bag - H&M
belt - vintage (mom's old)
scarf - no name


niedziela, 3 października 2010

Season of the Witch

Nie lubię jesieni. Moja garderoba też nie. Nie umiemy się wtedy zupełnie odnaleźć i przestawienie się na tryb "zimno" sprawia nam ogrome kłopoty. Zdecydowanie wolę jednoznaczne atmosferycznie pory roku. Dlatego pierwszy jesienny post  pojawia się u mnie ze znaczynym opóźnieniem. Z efektu jestem jednak bardzo zadowolona. Wszystko, co mam na sobie to nowości w mojej szafie. Sznurowanych botków szukałam bardzo długo, bo mimo że jest ich wszędzie pełno, żadne mi się nie podobały. Dyskwalifikował je zwykle brak platformy z przodu albo obcas. Te spałniają wszystkie warunki, oprócz tego kolor jest idealny, koturna drewaniana, a i nawet kożuszek bonusowo się pojawia. Leginsy to już inna histora. Mam do nich słabość i tyle. Torebkę też bardzo lubię.

I'm not a Fall person. In fact, I hate this season because me and my wardrobe cannot adapt ourselves to the new climate conditions. So I'm a bit late with the first Fall outfit on my blog. However I'm happy with the results. I've been looking for these wedges for a long time, because even if there are plenty of laced boots everywhere, I haven't liked any of them. Finally, I found the perfect pair. They have everything I've wanted: wooden wedges, platforms, perfect color and a sheepskin. The woolen leggings are my love from the first sight. The bag is cool as well :)











shirt, leggings, bag - H&M
wedges - Bershka

niedziela, 26 września 2010

Hledaci Stylu

Jakiś czas temu napisała do mnie Ania Matuszna, pytając czy nie zgodziłabym się wziąć udziału w przygotowywanym przez nią projekcie fotograficznym. Po obejrzeniu jej portfolio nie wahałam się ani chwili. Nie pomyliłam się, bo finalny efekt współpracy jest zachwycający! Projekt nosi nazwę Hedlaci Stylu, czyli Poszukiwacze Stylu i przedstawia blogerów zafascynowanych modą w charakterystycznej dla nich stylistyce. Oprócz mnie w sesjach wzięły udział m.in Baglady, Vinatge Girl, Robaczek. Zdjęcia wszystkich blogerów możecie obejrzeć tutaj. A ja bardzo dziękuję Ani za przepiękne zdjęcia, cierpliwość i zaufanie :)

Few months ago I received an e-mail from a talented photographer Ania Matuszna, who invited me to take a part in her art project with some other recognizible Polish fashion bloggers. I prepared a single outfit that express me mostly. Below you can find the results of our collaboration, but also don't forget to check out the pictures of other bloggers in Ania's project, which can be found here.







shirt - La Perla
shorts, clogs - Zara

wtorek, 3 sierpnia 2010

Broken flowers

Miało być lepiej, a nie było. Nie pozostaje mi uczynić nic poza postanowieniem poprawy numer 2. Postanowienie gwarancji nie daje, ale nadzieja ciągle wisi w powietrzu. Dziś przedstawiam Wam bluzkę, w której moja mama od lat dwudziestu oddaje się obowiązkom domowym. Postanowiłam dać jej drugie życie, uznając, że ma potencjał. Oceńcie sami.







blouse - vintage
pants - Zara
shoes - Deichmann
bag - no name
pendant - wardrobe key

poniedziałek, 21 czerwca 2010

Hitchhiker's guide to the galaxy

Nie, wcale nie marzyłam, aby zaprezentować Wam dres w wersji ekskluzywnej. Ale jedna z rewizji w szafie mamy wykazała posiadanie na stanie owych wyśmienitych spodni, a w toku kontynuowanego śledztwa okazało się, że zupełnie przypadkiem w jej torebce znajduje się właśnie zakupiona marynarka. I wcale nie chciałam, ale samo wyszło, w dodatku bez specjalnego udziału kreatywności.

I really didn't mean to show you sweatpants in a sophisticated version – but the same day I sneakily found these ones in my mom’s wardrobe she bought this white blazer. Without hesitation I match them together. 










blazer – no name
pants – Adidas
top – Zara
clogs – Benetton
sunglasses – Bijou Brigitte

wtorek, 8 czerwca 2010

Blowing in the wind

Niniejszym uzurpuję sobie prawo do czynienia rad. Jeśli ubrałaś spodnie w kant i buty na obcasie nie idź do lasu. Nie szukaj natchnienia spoglądając w chodnik z zamkniętymi oczyma. Oczywiście zrób inaczej, jeśli Twoim założeniem jest rozbawienie czytelnika. Ja planowałam być romantyczną niewiastą z artystycznym (koniecznie!) zacięciem. Wy raczej się ubawicie. Dodam jedynie, że na sobie mam rozpinaną sukienkę, której wielofunkcyjność już ongiś ogłaszałam
Doznawajcie!

I was supposted to be an arty girl. Unfortunetely I’m rather a funny one wearing these clogs and pants in the forest :) Anyways I’m wearing ruffle dress which can be used in many ways what I’ve already told you.






pants, top - Zara
ruffle dress/vest - H&M
clogs - Benetton
bracelet - H&M

wtorek, 1 czerwca 2010

Everything about my mother

Uwaga, dziś post sponsorowany. W całości przez moją Mamę. Z okazji Dnia Dziecka postanowiłam wyznać, że to dzięki niej zamiłowanie do mody jest dla mnie życiowym aksjomatem. Wyczucie stylu od zawsze było jej znakiem rozpoznawczym. W latach 80 tych nie straszne były jej pustki w sklepach, bo jej pomysły realizowane były przez czyniącą cuda krawcową. Raz na jakiś czas pozwalała sobie jednak na odrobinę ekstrawagancji i udawała się na zakupy do wielkiego miasta, Krakowa. Do dziś pamiętam zapach luksusu w butiku Jenner na ul.Grodzkiej.Ten sklep pamięta również marynarka Hexeline, na którą przez całe życie złowrogo spoglądałam, a która jest jedna z nielicznych rzeczy, których Mama nie pozwoliła wyrzucić. Dziś dzień wielkiego pojednania z ową marynarką. Podobne czasy pamięta torebka, która kiedyś również należała do Mamy. Poza tym wszystko jest nowe. Kombinezon, buty, pasek, broszka. Wszystko kupiła Mama. Bez niej blog nie miałby szans :)
 
Today's outfit is a tribute to my mother who has been giving me a lesson of a good taste and great style for my whole life. It was difficult in the 80's in Poland to buy anything beacase the shops were empty. So she had to find a solution to get clothes she likes, by, for example, sewing them. But sometimes we were going to a bigger city for shopping in luxury boutiques. The blazer I'm wearing today is one of these purchases. I found it extremely ugly when I was a child. The clucht is my mom's vintage as well. Everything else (jumpsuit, belt, clogs) is new... bought by mom:) She's a real founder of this blog :)









blazer – Hexeline vintage
jumpsuit – Zara
flower – Parfois
belt – Kazar
bag - vintage
clogs – Zara

wtorek, 25 maja 2010

When the lights go out

Gdyby ktoś kazał mi w jednym zdaniu powiedzieć, jaki jest cel tego bloga, opowiedziałabym, że chcę pokazać mamie, że przecież chodzę w butach na obcasach. Prawda jest taka, że to, co Wam pokazuję nie zawsze odzwierciedla to, jak wyglądam na co dzień, a raczej to jak chciałabym wyglądać tudzież jak będę wyglądać jak będę już piękna, sławna, bogata i znowu młoda, a do moich codziennych obowiązków należeć będzie rytuał mikroprecyzyjnej odbudowy włosa, parogodzinny lunch na mieście przy plotkach i sałatce light oraz zamówienie taksówki na spacer z pieskiem. Na ogół jednak moim wizerunkiem kieruje Miłościwy (a czasem i nie) Przypadek, a sztukę chodzenia na obcasach opanowałam w stopniu znacznie niższym niż bym sobie tego życzyła. Zwykle wyglądam jak poniżej.
If somebody asked me why I decided to have this blog I would have to say that I wanted to show to my mum that I do wear heels. But to be honest, I show you mostly what I would like to wear if I was a high class women that I will. For now my outfits are more random and I’m not a heels master. Usally I look like that.








jacket, dress – Zara
shoes – Zara kids
scarf – H&M

poniedziałek, 17 maja 2010

Take it slowly

Że maxi dress zawsze wygląda zjawiskowo to wiadomo. Tymczasem wracam do falbanek. Tutaj w postaci bluzki, która jest sukienką o nieskończonych możliwościach jej noszenia (a przynajmniej 4 na pewno), co sprawia, że z pewnością zobaczycie ją w kolejnych postach. Miłego tygodnia!
Maxi dress always looks stunning – we all know that. Additionally I’m wearing a frill blouse. In fact it’s a dress which I can wear in many ways so you’ll see soon for sure.










maxi dress – H&M
frill dress wearing as a tunic – H&M
cardigan - Zara
rings – family vintage
shoes – Lea Foscati
clutch – Aldo


poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Is true love really blind?

Zdecydowanie tak. Jak inaczej mogłabym wytłumaczyć miłość do najbardziej nietwarzowych kolorów świata? Wszakże obiektem mych ostatnich westchnień są wszelakie beże, odcienie łososiowe i przepaskudny khaki. W przypływie tych miłosnych uiesień, pozbawiona trzeźwości umysłu, nie wiem, co uczynić bohaterem dzisiejszego posta, więc zdecydowałam postawić na nieskromność. Prezentuję, bowiem przepiękną sukienkę, która w aurze szlachetności onieśmiela zwiewnym fasonem, a której została przydzielona robocza nazwa „sukienka o obrzydliwym kolorze”. Towarzyszy jej zakup numer jeden ostatnich miesięcy, czyli drewniaki, których sama już nazwa implikuje masywność, a które jednak w magiczny sposób zachowują odrobinę delikatności. Dopełnienie stanowi kopertówka, która uzupełniła moją domową kolekcję dzieł sztuki. Jeszcze biżuteria rodowa, którą podstępem wydobyłam z rodzinnych sejfów i już jestem całkiem śliczna i urocza. Nadmiar samozachwytu ponoć szkodzi, więc teraz oddaję głos Wam, dając Wam jednocześnie szansę sprowadzenia mnie na ziemię :)


Absolutely it is. How else could I explain my love for such unflattering colors like nude or khaki? And I admit, they’re my new obsession. Because I can’t decide which element of my outfit should be highlighted I just can say unabashedly that I’m wearing the beautiful dress - ethereal and classy, perfect khaki clogs - massive but feminine and amazing floral clutch which can be my private work of art. I shouldn’t forget family vintage jewellery that I’ve cannily stolen. Now you can be more critical than me and express your opinion on it :)











dress – H&M
clogs – Zara
clutch – Aldo
key pendant- my wardrobe
earring, rings – family vintage

poniedziałek, 22 marca 2010

Camel Grey

Z głębokim żalem przyjęłam fakt, że trend na wielbłądzie płaszcze nie znalazł swojego miejsca na polskich ulicach. Ba, nawet na blogach nie rzucił mi się w oczy. Z radością obejrzałam ten post, ale to jeden z nielicznych wyjątków. Ja natomiast, od kiedy tylko zaczął notorycznie pojawiać się we wszystkich magazynych jako hit sezonu jesionnego - zimowego, poczułam się okrutnie natchnięta i szybko przypomniałam sobie o tym starym płaszczu mamy. Był dla mnie cieplejszą wersją nude. Nosiłam go w wielu wariantach kolorystycznych, ale tak skromnie zestawiony z szarością urzeka mnie najbardziej. I właśnie kiedy zrobiło się cieplej, co mogłabym wykorzystać w zupełnie świeży sposób, postanowiłam dać mu ostatnią szansę.










coat - Pabia (mum's old)
polo neck - no name
belt - no name
shoes - no name
earing - vinatge (grandma's)
clutch - vintage (mum's old)

poniedziałek, 15 marca 2010

Why does it always rain on me?

Prosiłam o słońce, tak? Tak. Ale ktoś najwyraźniej zapomniał je włączyć, kiedy wczoraj robiłam zdjęcia. Plan miałam zupełnie inny, ale kiedy zobaczyłam, co dzieje się za oknem, postanowiłam się obrazić i ubrać się tak jak pogoda sobie na to zasłużyła. Na znak buntu założyłam nawet szarą parkę, a nie jest to ulubiony element mojej garderoby. Dlatego też cała reszta jest kobieca, bo aż tak na złość pogodzie uszu odmrażać sobie nie będę. Przynajmniej metaforycznie. Paradoksalnie odmroziłam je sobie całkiem dosłownie. Marznę zimo!
Everything was supposed to be different. But I’ve changed my mind because of the rainy weather. To show how offended I was I chose a grey parka which is not a favorite of mine. But I didn’t totally give up so I matched them with a feminine accent – ethereal pink dress. And I have just one announcement to make: Winter, I’m freezing !







parka - sh
dress - Promod
scarf - H&M
boots - no name

niedziela, 28 lutego 2010

Follow me

Dziś wyjątkowo bez wariacji na zadany temat. Po prostu klasycznie. Czyli tak jak lubię najbardziej. Z niewiadomych przyczyn kojarzy mi się to z tym zdjęciem, choć wszystko jest absolutnie inne.

Nothing special. Just classy - a favorite of mine. I have no idea why but it reminds me this picture although everything is different.








coat, swater - sh
bag, necklace - Parfois
shoes - Cadryl
sunglasses - Bershka

wtorek, 23 lutego 2010

Don't even try

Peleryna znalazła się w moim posiadaniu według wspomnianej już, wyprzedażowej reguły pojawiania się na wieszakach rzeczy, których wcześniej me oko nie dostrzegło (całe szczęście, biorąc pod uwagę zatrważającą cenę wyjściową). Początkowo pojawiła się koncepcja „na włóczykija”, czyli z beretem i wojskowymi kozakami. Zmieniła się jednak (znów szczęśliwa koincydencja, bo tak silnej konkurencji bym nie zniosła) i tak o to przerodziłam się w „kobietę na tropie”. Neurotyczną kobietę na tropie, zważywszy na potencjał wtopienia się w tłum tkwiący w tym dyskretnym kamuflażu i podejrzenie, że właśnie taki strój wybrałaby Audrey w „Śniadaniu u Tiffany’ego”, gdyby przyszło jej podjąć akcję szpiegowską. Wszystko wskazuje jednak na to, że mnie to w najbliższej przyszłości nie grozi, więc chociaż te zdjęcia cieszą moje oczy.

Female spy. Neurotic female spy I would say because I’m pretty sure that Audrey Hepburn in Breakfast at Tiffany’s would have chosen that “sneaky” camouflage to encounter a secret mission.











cape- Zara
blouse – Pimkie
top as a skirt – vintage (mum’s )
bag – Benetton
boots - Zara

niedziela, 14 lutego 2010

In love with pastel pink

Kocham się szaleńczo w wyżej wymienionym kolorze nieustająco i niezmiennie. Przesilenie nastąpiło jedynie po ubiegłorocznej zimie, kiedy prawie każde swetrzysko w moje szafie szczyciło się właśnie tym odcieniem, więc gdy wiosną zalała nas fala różowych pasteli, myślałam, że więcej już nie zdzierżę. Latem wszystko wróciło do normy. Jedynie towarzystwo szarości i brązów zastąpiłam beżami. Zapowiada się powtórka. Sooo boooring :) Generalnie zmierzałam do ideału, ale okazało się, że sweter mojego chłopca nie ma takich fajnych rękawów. Trzyletnia marynarka musiała zatem objąć prowadzenie.

PS. Podsumowanie dla tych, którzy nie wyłapali akcentów walentynkowch: milky pink & boyfriend's sweater. Miłego!

I’ve been in love with pastel pink for few years now, except spring last year, when I had enough of this colour. This year it seems to be the same. Soo booring :) I was inspired by this perfect outfit but my boyfriend’s sweater is not cool enough so my three years old blazer had to lead this outfit.







fot. Mateusz Szawara

blazer – Zara
sweater – my boyfriend’s
skirt – H&M
clutch – Solar
boots - Zara

sobota, 23 stycznia 2010

Let's start the show!

Oto i ja! Dzisiejszy dzień uroczyście ogłaszam Świętem Mej Próżności! Od dziś mam zamiar celebrować je systematycznie i z każdym dniem coraz gorliwiej. Czyli w skrócie: jakiś rok temu uświadomiłam sobie, że zamiast radośnie realizować moje pomysły przed lustrem, może lepiej założyć blog, na którym znajdą się dowody mej nieograniczonej pomysłowości. I voila, trochę mi to czasu zajęło, ale w końcu udało się!